sobota, 18 marca 2017

Rozdział 13

~Clary~
Właśnie rysowałam, gdy do mojego pokoju wpadła uradowana Isabell
-Coś się stało -zapytałam znad bloczku kartek
-Rozmawiałaś z nim? -zapytała wprost jednak ja pomimo tego iż bardzo dobrze wiedziałam o kogo jej chodzi zapytałam się. ..
-Z kim?
-Z Jacem oczywiście -usadowiła się obok mnie na materacu
-Nie dopiero dzisiaj miałam to zrobić  -skłamałam. Wiem ze nie powinnam ale miałam w tym swój cel
-Cóż myślałam że tak. Cały chodzi w skowronkach -powiedziała zbita z tropu i jakby zawiedziona?
-Wow szybko się pocieszył... -Co ja mam powiedzieć?? Z jednej strony mogłam powiedzieć prawdę ale z drugiej będzie mi na rękę jeżeli przez jakiś czas będzie zajęta swataniem mnie i Jace'a
-Clary on cię kocha do szaleństwa!! Na pewno nie ma nikogo na boku ani nikim się nie pociesza!! -była tego taka pewna że musiałam się uśmiechnąć.
-A co tam u ciebie i Jonathana? -zapytałam zmieniając temat, jeżeli dalej będziemy rozmawiać o mnie Jasie to wygasa jej wszystko. Izzy zrobiła się cała czerwona na twarzy
-Nie wiem o czym mówisz
-Jeżeli nie wiedzialabym ten rumieńców wydały cie
-Ja nie wiem nawet czy mu się podobam
-Patrzy się za każdym razem na ciebie jak na 8 cud świata
-Nie zmieniaj tematu rozmawialiśmy o tobie i... - w tym momencie cie przeszedł mi sms. Zerknelam na ekran... 

 Od Jace
Spotkamy się dzisiaj? Tęsknie już za Tobą.
Uśmiechnęłam się mimowolnie do telefonu i szybko odpisałam.
Do Jace
Jasne już nie mogę się doczekać. Też tęsknie :)



-Kto to? -zapytała się Izzy
-Calum z chłopcami chcą się dzisiaj spotkać. -Skłamałam nie chciałam okłamywać Izzy ale póki co nikt nie może dowiedzieć się, że jesteśmy z Jacem razem.


Od Jace
Będę na ciebie czekał w ogrodzie obok fontanny za pół godziny :D
Do Jace
Będę punktualnie
Wstałam z łóżka aby się przebrać, Isabelle przyglądała mi się uważnie jakby wiedziała, że ją okłamuje. Kiedyś by to po mnie spłynęło ale teraz czuje się niezręcznie. Założyłam czarne jeansy i koszule w czerwono-czarną kratę. Przeczesałam włosy i poprawiłam makijaż pod czujnym okiem Izzy. Założyłam do tego moje ukochane czarne trampki..
Spojrzałam na zegarek stojący na stoliku nocnym, miałam jeszcze dwadzieścia minut.
-Mam jeszcze chwile -uśmiechnęłam się do brunetki. -Izzy mogę cię o coś poprosić?
-Zawsze
-Czy......
~Jace~
Czekałem na Clary przy fontannie, wszystko było już przygotowane. Stałem oparty o krawędź fontanny gdy usłyszałem chrząkniecie. Znajoma dłoń spoczęła na moim ramieniu.
-Jace? -Odwróciłem się. Przede mną stała Clary.. -Wszystko w porządku?
-W jak najlepszym. -Uśmiechnąłem się do niej -Przepraszam zamyśliłem się. Długo tu stoisz?
-Stosunkowo krótko -również się do mnie uśmiechnęła po czym pocałowała mnie w policzek -Przejdziemy się czy będziemy tak tu stać? -zapytała -Troszkę okłamałam Isabelle i nie chciałabym żeby to się wydało tak szybko -złapałem ją za rękę
-Chodźmy. Mam dla ciebie niespodziankę



~Clary~
Czas spędzony z Jasem był najlepszym co mnie dzisiaj spotkało. Siedzieliśmy na kocu rozmawiając i jedząc smakołyki które przygotował. Niespodzianka zdecydowanie mu się udała.
Teraz leże i próbuje zasnąć... Jednak gdy mi się to udaje...

Po raz kolejny jestem przykuta do ściany. Znowu spotykam zakapturzoną postać o dziwnie znajomym głosie. Tak samo jak poprzednimi razy znajduję się w ciemnych lochach.
-Witaj ponownie Clarisso
-Czego ode mnie chcesz?
-Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia -przejeżdża dłonią po mojej twarzy na co wzdrygam się z obrzydzenia
-Po pierwsze nie dotykaj mnie -warknęłam -Po drugie nie będę wchodziła  z tobą w żadne układy -splunęłam na niego
-Przegięłaś szmato! I tak będziesz moja! Już niedługo się spotkamy na javie w tedy będziesz moja i tylko moja!
-Pamiętaj, że w prawdziwym życiu nie będę przykuta do ściany... A w tedy to ty pożałujesz, że zadarłeś ze mną!! -warknęłam. Mężczyzna wziął ten sam skalpel co zawsze i przyłożył mi go do twarzy
-Dzisiaj cię oszczędzę. Ale tylko dlatego, że moja przyszła żona nie może mieć całego ciała pokrytego bliznami -Roześmiałam się 
-Prędzej umrę niż za ciebie wyjdę za mąż
-Do tego też dojdziemy. Spokojnie. Do zobaczenia kochanie
-Nie masz prawa mnie....

Zerwałam się ze snu cała spocona. Spojrzałam na zegarek. Jest 2:27 ale wiem, że już nie zasnę. Wstaje, zakładam cos wygodnego i idę do sali treningowej przy okazji zahaczając o kuchnie, z której biorę dużą butelkę wody.
Najpierw zaczynam od krótkiej rozgrzewki, później przechodzę do rzucania sztyletami, strzelania z łuku, kilka ćwiczeń na wysokości, walka z manekinami, rozciąganie się i zaczynam cały proces od początku...

***
Nie wiem ile mija czasu, jednak nie mogę przestać ćwiczyć. To mnie odpręża. Po raz kolejny rzucam sztyletami...
-Nie możesz spać -odwracam się w stronę drzwi i odruchowo rzucam sztyletem, który wbija się w drzwi..
-Przepraszam -mówię -Zaskoczyłeś mnie
-Nie szkodzi. Na szczęście nie trafiłaś i nie będę chodził z pokiereszowaną twarzą -mówi po czym uśmiecha się -Długo już tu jesteś?
-Przepraszam. Taki odruch -uśmiecham się nie pewnie -Parę godzin? Która jest? -chłopak odwzajemnia uśmiech i podchodzi do mnie
-Jest parę minut po szóstej -spoważniał -Coś się stało? O tej porze siostrzyczko powinnaś jeszcze spać albo dopiero wstawać -zaśmiałam się gorzko
-Nie. Tylko nie mogłam  spać. Tak na prawdę to zazwyczaj wstawałam o piątej i dopiero w instytucie się troszkę rozleniwiłam
-Chodź zjemy coś -wyciągnął do mnie rękę którą ujęłam pewnie i pozwoliłam pociągnąć się w stronę kuchni.
-Ale ty gotujesz.
-Dobra.
-Mam nadzieję, że dobrze gotujesz bo jestem strasznie głodna
-Spokojnie nie otruje cię a to chyba najważniejsze -zażartował
-No ja myślę, że mnie nie otrujesz. Przecież jestem twoją najukochańszą siostrą
-Bo jedyną


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~
Miłego czytania, zapraszam do komentowania i do następnego;)