wtorek, 8 września 2015

Rozdział 4 czesc 1

~Jace~
   Dziewczyny ugotowały spaghetti. Bałem się trochę je jeść wiedząc, że Izzy pomagała je gotować. Wsadziłem pierwszy widelec z daniem do ust... i muszę powiedzieć, że jest smaczne, nawet bardzo.
   W połowie jedzenia poczułem się senny. Z kończyłem jeść i wstałem od stołu...
-Już nas opuszczasz? -zapytała Clary z dziwnym błyskiem w oku.
-Nie wiedziałem, że tak zależy ci na moim towarzystwie. -Ziewnąłem
-W sumie nie zależy.
-Wmawiaj sobie mała.
-Ja nie muszę sobie niczego wmawiać w porównaniu do ciebie... -Jej słowa ledwie co do mnie docierały. Jestem taki zmęczony, że zaraz chyba zasnę... -...i twojego ego
-Gdyby nie to, że strasznie chce mi się spać to by ta rozmowa się tak szybko nie skończyła a ty uświadomiła byś sobie, że podobam ci się i na mnie lecisz. -powiedziałem  wychodząc.
  Ledwie co doszedłem do pokoju. Położyłem się na łóżko i od razu zasnąłem.
 
~Alec~
Jace wyszedł jak oparzony. Dziewczyny wysłały sobie jakieś porozumiewawcze spojrzenie i uśmiechnęły się do siebie.
-Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić o co chodzi? -zapytałem
-Dowiesz się w swoim czasie... -powiedziała tajemniczo Clary, wstając od stołu. -Dobranoc -powiedziała
-Dobranoc -odpowiedziałem razem z Hodgem, który również wstał.
-Dobranoc -powiedziała Izzy.
Hodge i Clary wyszli.
-Izzy o co chodzi
-O co chodzi z czym
-Och... Izzy przestań -powiedziałem zniecierpliwiony -dobrze wiesz o co pytam
-Nie mogę ci nic powiedzieć. Dzisiaj ty sprzątasz po kolacji -powiedziała i wyszła.
  Co miałem innego zrobić? Wziąłem się za sprzątanie wciąż rozmyślając o co mogło chodzić dziewczynom...

~Clary~
Poszłam szybko do swojego pokoju po rzeczy i udałam się do pokoju Jace`a.
Chłopak spał twardym snem ale co się dziwić po takiej dawce środków nasennych będzie spał do rana.
Podeszłam do jego łóżka. Jak on słodko wygląda.
Clary wcale tak nie myślisz. Pamiętaj po co tu przyszłaś!
Pamiętam!
Oprzytomniałam i zabrałam się do pracy.


~~~
Obudziłam się wypoczęta i rześka.
Wzięłam jakieś ubrania i udałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic. Strumień letniej wody zmył ze mnie resztki snu. Wyszłam, wytarłam się i ubrałam się we wzięte wcześniej rzeczy. Były to mianowicie czarne spodnie i szary top, do tego założyłam moje ulubione,czarne trampki.
  Weszłam do kuchni podeszłam do lodówki i wzięłam sobie jogurt. Wzięłam łyżeczkę i usiadłam do stołu, w tym czasie przyszedł Alec, a zaraz za nim Izzy.
Właśnie wkładałam łyżeczkę do zmywarki gdy usłyszeliśmy krzyk.... Alec i Izzy zerwali się ze swoich miejsc i pobiegli do pokoju blondyna, uśmiechnęłam się tylko i ruszyłam powoli za nimi, nasza blond księżniczka wstała...
Gdy doszłam na miejsce po całym korytarzu latały kaczki, Alec, z Izzy prawie pokładali się ze śmiechu, Hodge zaspany nie do końca wiedział co się dzieje. Zajrzałam do pokoju chłopaka i uśmiechnęłam się chyba sam nie wiedział czy ma być wściekły, załamany, przerażony czy wszystko na raz.
-Mówiłam, że ze mną się nie zadziera. -powiedziałam
-Tyy!!!!! Coś ty mi zrobiła???!!!! Jak ja teraz wyglądam???!!! -zaczął wrzeszczeć
-Hmm.... O wiele przystojniej niż wcześniej...
-Jak ja się pokaże?? -załamywał się dalej
-Masz mi coś do powiedzenia? -zapytałam
-Ja?! To Ty lepiej powiedz co ja mam zrobić żeby mieć normalne włosy??!!
-Wystarczy, że szczerze mnie przeprosisz...
-Po moim trupie -powiedział wściekły
-Jak wolisz -wzruszyłam ramionami i wyszłam. Skierowałam się do biblioteki.
Weszłam do pomieszczenia i podeszłam do jednego z regałów i wyciągnęłam pierwszą lepszą książkę. Usiadłam na parapecie okna i spojrzałam na tytuł "Sen nocy letniej" Williama Shakespeare'a. Zagłębiłam się w lekturę i po chwili byłam tylko ja i historia zawarta w słowach.

~Alec~
Usłyszeliśmy krzyk Jace'a... Wraz z Izzy zerwaliśmy się z krzeseł i pobiegliśmy do pokoju blondyna...
Otworzyliśmy drzwi do pokoju i prawie staranowały nas.... kaczki? Mój parabratai stał na łóżku przerażony całą sytuacją. Usłyszałem jak Izzy wybucha śmiechem do którego dołączyłem...
Wiec to miała być zemsta Clary? Przyznam, że rozegrała to po mistrzowsku. Jace dalej nie świadom swojej fryzury stał dalej na łóżku i przyglądał się ostatnim opuszczającym jego pokój kaczkom.
-Ja... hahaha... ona... -Izzy nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Ja zresztą nawet nie próbowałem. Chłopak wyglądał komicznie z każdym włosem sterczącym w inną stronę, nie dość, że każde pasmo było innej długości to było również innego koloru...
-Co jest w tym takiego śmiesznego!!!!! -wrzeszczał wściekły blondyn. Wciąż pokładając się ze śmiechu wskazałem mu lustro. Zeskoczył z łóżka i podbiegł do lustra, wydając okrzyk zaskoczenia.... -Mówiłam, że ze mną się nie zadziera. -Powiedziała najspokojniej w świecie Clary i oparła się o framugę.
-Tyy!!!!! Coś ty mi zrobiła???!!!! Jak ja teraz wyglądam???!!! -zaczął wrzeszczeć rozwścieczony Jace
-Hmm.... O wiele przystojniej niż wcześniej... -powiedziała rudowłosa z wyraźną kpiną
-Jak ja się pokaże?? -zawodził
-Masz mi coś do powiedzenia? -zapytała
-Ja?! To Ty lepiej powiedz co ja mam zrobić żeby mieć normalne włosy??!!
-Wystarczy, że szczerze mnie przeprosisz...
-Po moim trupie -powiedział wściekły
-Jak wolisz -wzruszyła ramionami i wyszła...
-Alec nie śmiej się tyko zrób coś!!! -krzyknął załamując ręce
-Ale co? -Zdołałem wykrztusić pomiędzy kolejnymi napadami śmiechu
-Mam zaproszenie do czarnoksiężnika może on ci pomoże... albo przeproś Clary -powiedziała Izzy już w miarę opanowanym głosem...

~Jace~
Jak ja wyglądam!! Co ona mi zrobiła!! To ona powinna mnie przepraszać!!
-Mam zaproszenie do czarnoksiężnika może on ci pomoże... albo przeproś Clary -powiedziała Izzy powstrzymując śmiech. Spojrzałem na nią z nadzieją. Kiedy??
-Dzisiaj o ósmej macie w holu, tylko ubierzcie się stosownie. -Powiedziała i pociągnęła za sobą brata.
-Jonathanie Herondale masz w tej chwili tu posprzątać!!! Masz pół godziny na pozbycie się tych wszystkich kaczek!!! -wydarł się na mnie Hodge i poszedł sobie.
Jak ja mam je stąd wygonić?? Wychyliłem się i sprawdziłem gdzie są te krwiożercze bestie...

~Clary~
-Clary tu jestes -zawołała Izzy wchodząc do biblioteki -wszędzie cię szukałam.
-Cały czas byłam tutaj -powiedziałam zeskakujac z parapetu i podchodząc do czarnowlosej
-Oj cicho. Idziesz z nami do Magnisa Bane'a na imprezę? Jace chce żeby mu pomógł zrobić coś z włosami. -uśmiechnelam sie
-Hm.. Czemu nie. -wzruszyłam ramionami. -Ale on wie ze to nic nie da?
-Nie gadaj tylko chodź bo musimy się wyszukiwać -spojrzałam na nią przerazona
-Ale bez żadnych sukienek
-Oczywiście ze w sukienki -spojrzała na mnie jak na idiotke
-Nie ma mowy nie założę sukienki
-Wiec spudnica
-Nie! Spodnie.
-Albo założysz sukienkę dobrowolnie albo cię do tego zmuszę.
-Życzę powodzenia. -rzuciłam wyzywajaco
-Nie prowokuj...
-Chodź jeszcze coś zjeść bo czuje ze to bedzie dluugie popołudnie. -wzruszyła tylko ramionami i poszłyśmy do kuchni.

-Może ta? -pokrecilam glowa
-Izzy ja nie nosze sukienek...
-Clary!! Zrób to dla mnie... Prooszee -zrobiła oczy szczeniaczka.
-No dobra. Tylko... -podniosłam palec -...ma zakrywac mi tyłek i cycki. -uśmiechnęła sie szeroko.
-Nawet nie wiesz jak sie ciesze! -pisnela obejmując mnie.


Mialam pudrowo-różową sukienkę z czarnym paskiem bez ramiączek. Izzy zrobiła mi delikatny makijaż i spiela moje loki u góry spinka.
Dziewczyna założyła zaś niebieska sukienkę a na to u góry czarna koronka a na dole czarny tiul. W pasie sukienka była przewiazana błękitna wstazka. Włosy zakręciła lokówka i spiela na boku. Zrobiła wyrazisty makijaż. Wyglądała bosko.
 
Była za dziesięć osma. Jak mozna sie tak długo szykować. Chłopcy juz na nas czekali. Obaj ubrani byli w czarne spodnie i koszule. Jace aby ukryć swoja nowa "fryzurę" założył czapke.
-Nie gap sie tak na niego. -szepnęła mi do ucha Izzy
-Co? Nie gapie sie na niego.
-Taa.. jasne, a ja jestem wróżka zebuszka, zresztą on też się w ciebie wpatruje... -poruszyła znacząco brwiami.
-Dobra chodź -złapałam ja za ramie i pociagnelam w stronę chłopaków.
Podeszłam do Jace'a i jednym zwinnym ruchem ściągnęłam mu czapkę..
-Ej!!
 
~Izzy~
Clary podeszła do Jace'a i ściągnęła mu czapkę, chłopak chciał ja złapać i prawie mu się to udało ale w ostatniej chwili wyslizgnela mu się.
-Ej!! -zawołał za uciekają a rudowłosa
-Niby jestes najlepszy a czapki nie potrafisz odzyskać -powiedziała z udawana drwina...
-Ja nie potrafie?! -zawołał  -jestem najlepszym i najseksowniejszym  nocnym lowca jaki stapa po ziemi!! -dziewczyna stanęła metr przed nim
-Nie. Jest ktoś lepszy. -powiedziała
-kto -zapytał wyzywająco
-Ja! -krzyknęła mu do ucha i chciała odskoczyć ale teczowowlosy był szybszy i objął ja w pasie, i obrócił twarzą do siebie. Nie słyszałam co chłopak szepnął do niej ale ta tylko uśmiechnęła się i wyswobodzila sie z jego ramion.
-Idziemy czy nie? -zawołał moj zniecierpliwiony braciszek.
 
 
 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam..... Rozdział miał byc juz dawno, i żeby juz dłużej nie ciągnąć braku rozdziału stwierdziłam ze dodam to co mam. :((((((((((((