Strony

sobota, 24 września 2016

Rozdział 10

~Clary~
Dzisiaj ślub Mai i Jordana. Nie wiedziałam, że przygotowania do ślubu to takie piekło. Naprawdę. Izzy co chwila zmieniała zdanie. Może to jej wina? Hmm..? To całkiem możliwe...
-Boje się dnia w którym Izabell postanowi wyjść za mąż... -czy ja to powiedziałam to na głos?! Przy wszystkich mieszkańcach Instytutu?! To mam przerąbane...
-Co was tak śmieszy?! -czarnowłosa warknęła na roześmianych chłopców -nie rozumiem czemu Clary...
-Izzy ty przy ślubie Jordana i Mai miliard razy zmieniałaś zdanie co do serwetek już nie mówiąc o reszcie... nigdy tyle razy nie przestawiałam jednej i tej samej rzeczy w całym swoim życiu... a co dopiero będzie jak będziemy pomagać ci przy twoim ślubie...
-Spokojnie Clary schowamy się gdzieś i powiemy, że nas porwali.. -zażartował Jace
-Tylko czemu zdradzasz jej taki genialny plan -odpowiedziałam śmiejąc się
-Wiesz zanim ktoś się zgodzi z nią ożenić to zdąży o tym zapomnieć -Wtrącił się Alec
-Zapomnijcie, że pomogę wam się przygotować..!! Jesteście siebie warci!! -wrzasnęła wściekła Izabel na co my roześmialiśmy się co ja jeszcze bardziej wkurzyło
-Nawet nie wiesz jak się cieszę z twojej decyzji -położyłam jej rękę na ramieniu i powiedziałam najpoważniej jak mogłam -Będę mogła iść w spodniach!!!! -krzyknęłam radośnie rozłożyłam ramiona na boki i rzuciłam się na fotel
-ANI MI SIĘ WAŻ!!! SKORO TAK TO IDZIESZ ZE MNĄ!!! -młoda Lightwood i brutalnie ściągnęła mnie z fotela po czym mocna trzymając moją rękę pociągnęła nie w stronę wyjścia
-Chłopcy ratujcie!!
-Chcesz żebyśmy zginęli?? -odezwali się chórem
-Tak życzę wam jak najbardziej bolesnej i długiej śmierci... -nie skończyłam swojej groźby ponieważ Izabel pociągnęła mnie w stronę swojego pokoju.
-Chodź bo mamy tylko 8 godzin
-Tylko..?? Chyba aż... -jęknęłam
-A myślisz, że po co tak wcześnie was obudziłam?
-Kiedy ja nawet nie zdążyłam zjeść...
-To przynieś sobie coś i mi a ja w tym czasie pójdę się wykąpać zjemy i ty pójdziesz...


~Jace~
Właśnie Maryse zawołała nas na śniadanie kiedy do jadalni weszła Clary
-Błagam schowajcie mnie -Spojrzała się na każdego z nas po kolei
-W sumie u mnie...
-Ja znam świetne miejsce gdzie możesz się schować -przerwałem Jonathanowi jak najszybciej. Nie wiem czemu to zrobiłem...
-Dobra tylko wezmę sobie coś do jedzenia -Nałożyłem sobie i patrzyłem jak Clary nakłada sobie jedzenie na dwa talerze...
-Zjesz to wszystko -zapytałem
-Nie to jest dla Izzy... -spojrzałem na nią pytająco -To, że nie chce zakładać sukienki i malować się to nie znaczy, że nie będę o nią dbała..
-Wiesz ja chyba wole jednak żebyś założyła tą sukienkę..
-Nawet w dresie będę wyglądała lepiej niż ty z tymi włosami..
-Jak dla mnie możesz iść bez niczego..
-Twoje marzenia nie zostaną spełnione blondasku -szepnęła mi do ucha po czy wymaszerowała z  kuchni z taca ze śniadaniem.. jej glos i oddech na moim policzku... to było takie... jeszcze jej ręka muskająca mój kark...
-Ziemia do Jace'a...
-Co?
-Jedz i idziemy odpocząć póki Izzy zajmuję się Clary i Maią

***

-Zostaw już te włosy rozumiem, że cieszysz się, że są już normalne ale bez przesady nic nie robisz tylko stoisz przed lustrem... -odezwał się poirytowany Alec
-Chodźcie bo się spóźnimy i Izzy nas wypatroszy...

Ślub odbywał się w altance w Instytuckim ogrodzie.
Stałem teraz za Jordanem obok mnie stał Alec a na przeciwko Maia, Clary i Izzy. Wszystkie panie prezentowały się świetnie, chociaż i tak nikt nie mógł przebić mnie boga seksu.. chociaż... chyba powinienem powiedzieć anioła...
-Możecie się pocałować -powiedział Luke a ja oderwałem wzrok od Clary... Para pocałowała się na co wszyscy zareagowaliśmy oklaskami. Nawet nie zauważyłem kiedy minęła cała ceremonia...
Po skończonej ceremonii i złożeniu życzeń młodej parze wszyscy zebrani udaliśmy się do sali balowej. Koło godziny 19 na scenę wyszła Izabell... Muzyka ustała..
-Teraz chciałabym zaprosić na scenę Jace Herondale który zagra na pianinie i zaśpiewa w duecie... -Dziewczyna zrobiła pauzę po czym dodała -z Clarissą Morgenstern -Usiadłem przy pianinie i spojrzałem na rudowłosą która nie ruszyła się nawet ze swojego miejsca. Wszyscy odwrócili się w jej stronę. Jednak po chwili ciszy dziewczyna dopiła wino z kieliszka i przeszła przez rozstępujący się przed nią tłum, weszła po schodach i odebrała od Izzy mikrofon.
-Znasz As long as it's not about love? -zapytała
-Znam. Tylko trochę zmieniłbym podkład. -odpowiedziałem
-Na to liczyłam -uśmiechnęła się do mnie -dajesz
Stanęła na środku sceny, a ja zacząłem grać... Na początku spokojnie...
-Teraz zapraszamy młodą parę na środek parkietu -powiedziała do mikrofonu, odwróciła się w moją stronę i zaczęła śpiewać...

From the first time we touched with our eyes
Only magic could take away my heart
I am always afraid for my heart
So lay beside me now and tell me lies - sweet lies
As long as it's not about love

Shall we sail off the edge of the world
Fall forever and never look behind
But I must keep my heart from my mind
Lay beside me now and tell me lies
As long as it's not about love -zaśpiewałem

Oh the last time we touched with our eyes
And the magic was stronger than the heart
Oh, I can't run away with my heart
So, lay beside me now and tell me lies
As long as it's not about love

Tą zwrotkę odśpiewaliśmy razem. Patrzyliśmy sobie przez cały czas w oczy, robiliśmy tylko krótkie przerwy by spojrzeć tańczące na parkiecie pary...

Shall we sail off the edge of the world
Fall forever
Take my heart away but no
You can't say words about love
Ooh

If the magic comes between us
And we never meet again
Take a part of me away
'Cause maybe it's all about love
Love, ooh

Skończyłem śpiewać i chwilkę później zakończyłem grać...

-Teraz może coś weselszego? Też tak myślałam -zapytała się zebranych wyrywając ich z nastroju i od razu odpowiedziała na własne pytanie szeroko się uśmiechając -Teraz twoja kolej -szepnęła do mnie
Zagrałem początek piosenki i spojrzałem pytająco na dziewczynę, na co ona kiwnęła tylko głową, na znak, że zna ją.


Hej, hej! Hej, hej!
Hej, hej! Hej, hej! -razem

Chyba jeszcze nikt, Nie miał tak jak my...
Powiedz jak Ci minął dzień? O czym był wczorajszy sen?
Mów mi o czym tylko chcesz, Ja słucham, Czytam z Twoich ust. -ja
Powiedz mi czy wszystko gra? Co Ci jeszcze mogę dać?
Opowiadaj mamy czas, Ja słucham, A Ty szukaj słów. -Clary

 Hej, hej! Jeszcze raz!
Hej, hej! Zaczaruj czas !
Niech biegnie, niech biegnie, niech biegnie wolniej.
Hej, hej! Jeszcze raz!
Hej, hej! Niech życie nam...
Zawróci, zawróci, zawróci w głowie. -razem
Chyba jeszcze nikt Nie miał tak jak my... -Clary

Czasem chciałbym w gorsze dni Uciec stąd nie mówiąc nic...
Tam, gdzie jeszcze nie był nikt Poszukać paru lepszych chwil -ja
Nie wiem co planuje los... Czy mu o nas mówił ktoś?
Poczekajmy jedną noc Do jutra Potem chodźmy -Clary

Hej, hej! Jeszcze raz!
Hej, hej! Zaczaruj czas!
Niech biegnie, niech biegnie, niech biegnie wolniej.
Hej, hej! Jeszcze raz!
Hej, hej! Niech życie nam
Zawróci, zawróci, zawróci w głowie. -razem
Chyba jeszcze nikt nie miał tak jak my... -Clary

Ukradniemy co się da, Z ludzi się będziemy śmiać,
Podasz rękę mi a ja Do ucha będę kłamać i zmyślać -Clary

Po zaśpiewaniu jeszcze kilku piosenek, w końcu zeszliśmy ze sceny i usiedliśmy przy stoliku...
Siedzieliśmy, piliśmy i rozmawialiśmy w pewnym momencie zaczęliśmy się kłócić kto więcej wypije... Byliśmy już naprawdę pijani, kiedy po północy para młoda udała się na tradycyjne dla wilkołaków obrzędy związane ze ślubem...
-My też moglibyśmy się stąd.. -zaproponowała rudowłosa podając mi jedną butelkę wódki i drugą biorąc dla siebie.. -Chodź... -wybełkotała pociągając mnie za rękę
-Musimy pożegnać się z...
-Zamknij się właśnie to idziemy zrobić...

W końcu dopchaliśmy się do młodej pary...
-Chciałabym... ślicznie razem wyglądacie... -wybełkotała -A ty... -zwróciła się do Jordana -uważaj na nią... jeśli zranisz ją... ja się dowiem! -Uśmiechnęła się i przytuliła ich -Bawcie się dobrze.. -poruszała zabawnie brwiami -A ty pamiętaj... -wskazała na Jordana palcem
-Jaa... tego... -zacząłem się plątać na co Clary zachichotała -Po prostu cieszę się waszym szczęściem i obyście byli zawsze szczęśliwi i bawcie się tam dobrze... tylko bez małych wilczków -rudowłosa chichotała w najlepsze, a Jordan i Maia śmiali się otwarcie...
-A wam co? -Zapytała się Izzy
-Ale kto? -zapytała się ruda ledwie powstrzymując śmiech
-Wy.. -wskazała na nią i na mnie
-My? -Zapytała zaskoczona -Nic idziemy do niego dalej pić i... hmm.... nie zrozumcie mnie źle... ale idziemy w ciszy dobrze się bawić... -czarnowłosa wybałuszyła na nas oczy... a para wilkołaków zaczęła się głośno śmiać.. ja zaś hmm... ja byłem miło zaskoczony i na tyle pijany, że nie docierał do mnie do końca sens jej słów... po prostu chciałem już z nią stąd iść.  -oj wcale nie o to mi chodziło... -machnęła na nich ręką i powiedziała zirytowana -Dobra jedzcie już bo się spóźnicie...
-Ale... ale wy.. -dukała Izzy -wy... razem... tak... bez mojej pomocy...
-Pa Izz -powiedziała po czym pociągnęła mnie w stronę naszych pokoi

Clary usiadła opierając się plecami o ścianę w moim pokoju. Usiadłem obok niej.
-Co teraz robimy? -zapytałem. Dziewczyna pociągnęła długi łyk z butelki
-Pijemy... -Wzruszyła ramionami i podała mi butelkę. Napiłem się -I możemy pograć.... chociaż... -czknęła
-Ty pierwsza...
-Pytanie czy wyzwanie -napiła się
-Pytanie -pociągnąłem dłuższy łyk
-Czemu masz takiego... bzika na punkcie,,, swoich włosów?
-Po prostu lubię idealnie wyglądać i tyle. -powiedziałem hardo a ona zaśmiała się, również zaśmiałem się. -Pytanie czy wyzwanie?
-Pytanie?
-Czemu siedzisz teraz ze mną i rozmawiasz skoro mnie nienawidzisz? -spojrzała na mnie poważnie
-Bo kocham cię.. znaczy się... ja... nie.. chciałam... powiedzieć, że... nie.. że nie niena..widzę cię -zaczęła się plątać -Dobra nie ważne. Koniec tematu...

Siedzieliśmy i patrzeliśmy sobie w oczy. Spojrzałem na jej oczy i nagle nie wiem jak to się stało...
po prostu... nasze usta złączyły się... Na początku pocałunek był spokojny i namiętny jednak po chwili przerodził się w pełen pożądania i podniecenia...
Oderwaliśmy się od siebie aby złapać...
-Ja też cię kocham -powiedziałem po czym znowu złączyłem nasze usta...

Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się na łóżku... i kiedy nasze ubrania znalazły się porozrzucane na podłodze.......



************************************************
Przepraszam, że tyle mnie nie było... O to rozdział 10 mam nadzieję, że spodoba się chociaż wam...
Życzę miłego czytania!! :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz