Strony

wtorek, 12 kwietnia 2016

Rozdział 8

Magnus opowiadał młodym nocnym łowcą historię Clarissy, która aktualnie leżała w skrzydle szpitalnym. Wszyscy byli zszokowani ile dziewczyna przeszła, jednak najgorzej czuł się z tym Jonathan, brat dziewczyny. Czuł się winny, że podczas gdy jego wychowywał ojciec, na którego często narzekał podczas treningów, a teraz nie żyje, ona musiała tyle wycierpieć...
-Clary się obudziła -zakomunikowała Maryse wchodząc do biblioteki. -Chciała z tobą porozmawiać Jonathanie
-Ze mną? -zapytał się zdziwiony chłopak

Clary leżała na łóżku dookoła panowała cisza, którą przerwało pukanie do drzwi. Do pomieszczenia wszedł prawie biało włosy chłopak strasznie podobny do ojca.
-Clary? -odezwał się zmieszany
-Jonathan ja chciałam cię bardzo przeprosić za moje zachowanie...
-Clary nie musisz po tym co ona ci robiła... rozumiem twoje zachowanie
-Ale mogłam cię chociaż wysłuchać... wiedziałam jaka ona jest... że jest zdolna do wszystkiego...
-Magnus opowiedział nam... przepraszam
-Nie masz za co mnie przepraszać to nie twoja wina.. nie mam ci tego za złe... przeczytałam listy od ciebie i ojca... ona przez te wszystkie lata ukrywała je przede mną
-Clary bo co do ojca... -zaczął ostrożnie chłopak. Dziewczyna jakby wyczuła napięcie w jego głosie...
-Co z nim?
-On nie żyje... Został zamordowany... -samotna łza spłynęła mu po policzku, ale nie otarł jej
-Nawet nie zdążyłam go poznać... nie dałam wam szansy... -głos dziewczyny się załamał. Jednak po chwili otrząsnęła się -Kto?
-Podobno to Jocelyn z Linusem i z garstką demonów... ale pewności nie ma
-Kim jest ten Linus? -głos dziewczyny był stanowczy, w tym momencie nie była dziewczyną, nie zatapiała się we własnych uczuciach, teraz była przywódczynią, nocną łowczynią, stanowczą i bezwzględną skupiła się na tymczasowo tylko jej znanym celu...
-To nasz wuj, brat Valentina, ale nigdy się nie lubili, wręcz byli wrogami...
-Pomóż mi wstać...
-Clary co ty kombinujesz? Nie możesz jeszcze wstawać!
-Magnus potrafi zdziałać cuda a ja nie mam czasu. Nic mi już nie jest.
-Nic ci nie jest?! Dziewczyno twoje plecy wyglądają jakby wszystkie krwawe akcje z filmu "Teksańska masakra piłą mechaniczną" odrywali na twoich plecach!! Wszystkie odcinki!!! -krzyknął chłopak
-Nie przesadzaj było gorzej...
-Co ty masz zamiar zrobić??
-Podnieść się i odegrać się na matce... -powiedziała rudowłosa jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie
-Tak bez planu?
-Nie marnuje czasu na planowanie
-Nie jesteś w pełni sił
-Dam radę
-Clary ja też chcę się zemścić! Ale nie chcę stracić siostry, którą dopiero co odzyskałem!! Proszę zrobimy to razem. Okey? -spojrzał jej prosto w oczy
-Dobrze. Razem.
-Ale dopiero jak dojdziesz do siebie... i po ślubie Jordana i Mai
-No dobrze. -westchnęła -Kiedy pogrzeb? -zapytała po chwili
-Za dwa dni. -pokiwała głową -Wiesz powinnaś porozmawiać z kimś jeszcze... -spojrzała na niego pytająco
-Chodzi ci o Jace prawda?-zapytała. Pokiwał twierdząco
-Ale ja nie mogę
-Clary on cię kocha
-Wszystkie osoby na których mi zależy cierpią...
-To nie twoja wina, że twoja matka...
-Kochać to niszczyć a być kochanym to zostać zniszczonym... tego mnie nauczyła i tego się trzymam.. odsunęłam wszystkich od siebie bo w tedy cierpię tylko ja. Zero osób trzecich.
-Zależy ci na innych tak bardzo, że wolisz sama cierpieć niż żeby inni cierpieli...
-Dość! Skończ! -łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Dziewczyna wtuliła twarz w poduszkę. -Ja nie zasługuje..
-Clary to ty powinnaś skończyć. Zasługujesz na szczęście jak nikt inny!! Tyle wycierpiałaś i zasługujesz na kogoś kto będzie cię wspierał i kochał.. Znam cię krótko i dużo jeszcze o tobie nie wiem tak samo o Jacie ale wiem, że on cię kocha. Wiesz ile siedział pod drzwiami sali i czekał aż Magnus skończy... Nie chciał się stąd ruszyć na krok
-Ja nie mogę... Ja nie wiem co czuje.. potrzebuje czasu
-Dobrze ale porozmawiaj z nim teraz proszę.
-Dobrze. Powiedz mu żeby przyszedł.. tylko przynieście mi najpierw coś do jedzenia bo zaraz padne tu z głodu i nici z naszej zemsty -uśmiechnęła się
Chłopak pokiwał głową i wyszedł. Po dziesięciu, piętnastu minutach ktoś wszedł do pomieszczenia. Clary podniosła głowę i odwróciła w stronę drzwi.
Jace niósł tacę pełna jeszcze parującego jedzenia. Dziewczynie aż zaburczało w brzuchu na woń jedzenia. Chłopak uśmiechnął się i postawił tacę na stoliku obok po czym na drugim łóżku ułożył wielką górę poduszek i przeniósł rudowłosą tak aby mogła usiąść i oprzeć się delikatnie o nie tak aby nie sprawiało jej to bólu. Położył jej tace na nogach i posłał jej uśmiech, który odwzajemniła
-Dziękuję
-Widzę, że naprawdę byłaś głodna. -powiedział chłopak patrząc jak dziewczyna odstawia tace
-Dziękuję -posłała mu uśmiech -Jace czy mógłbyś się do mnie przybliżyć? -zapytała dziewczyna. Chłopak spełnił prośbę, a nocna łowczyni przejechała dłonią mu po karku po czym cofnęła rękę i uśmiechnęła się
-Od razu lepiej -chłopak wysłał jej pytające spojrzenie -włosy -chłopak przejechał dłonią po włosach i rozpromienił się
-A jednak mnie lubisz
-Pff wmawiaj sobie
-Czyli bardzo mnie lubisz! -wyszczerzył się
-Marzenia -prychnęła
-Clary czemu nic nie powiedziałaś byśmy ci pomogli -chłopak nagle spoważniał
-Jestem nauczona radzić sobie sama
-Tam nad jeziorem chciałaś mi to powiedzieć -bardziej stwierdził niż zapytał. Pokiwała tylko głową.
-Jace naprawdę cię lubię i ci ufam ale ja nie jestem przyzwyczajona do dzielenia się moimi problemami z innymi
-Ty wiesz o mnie prawie
 wszystko więc to nie fair, że ty przede mną tyle ukrywasz...
-Właśnie wiem prawie wszystko
-No to ty powiesz mi wszystko o sobie a ja o sobie
-No to czego nie wiem o Wielkim Jacie Herondale -dziewczyna teatralnie podkreśliła ostatnie słowa....


-Ile on będzie tam siedział?! -kolejny raz pytała zniecierpliwiona Isabell krążąc po pokoju
-Daj im trochę czasu Izzy -powiedział czarnowłosy chłopak -Myślałem, że sama chcesz ich zeswatać..
-Ale też chce porozmawiać z moją przyjaciółką!! Idę do nich


-I ostatnie pytanie. Co do mnie czujesz? -dziewczyna zarumieniła się lekko i spuściła głowę
-Nie wiem. -spojrzała mu prosto w oczy -ja naprawdę nie wiem...
-Spokojnie mamy czas
W tym momencie drzwi do sali wpadła czarnowłosa dziewczyna
-Jace wynocha teraz moja kolej! Ja też chcę nią porozmawiać! -tupnęła nogą jak mała dziewczynka
Białowłosy chłopak który opierał się o framugę drzwi zaśmiał się za co został spiorunowany przez dziewczynę wzrokiem
-Ich chyba się tak szybko nie pozbędziesz siostrzyczko -wyszczerzył się
-Obawiam się, że masz racje -oboje się zaśmiali
Po chwili przeszedł Magnus z Aleckiem
-Teraz to ja muszę naszą przyjaciółkę zbadać -powiedział czarownik
-A zaraz potem wszyscy zjemy kolacje -w drzwiach pojawiła się Maryse -Clarissa będzie mogła zjeść z nami? -skierowała pytanie do czarownika, który właśnie badał rudowłosą. Wielki Czarownik Brooklynu oderwał się na chwilę od swojego zajęcia i wyczarował wielki stół na środku sali
-Myślę, że tak -odpowiedział z wielkim przysłowiowym bananem na twarzy i wrócił do poprzedniej czynności -Już lepiej jednak szybko nie zejdziesz z łóżka, już nie mówiąc nic o treningach..
-Maaaagnuuus -przeciągnęła dziewczyna -naprawdę nie da się nic zrobić?
-Przykro mi Clary ale rany są zbyt poważne, a miałaś jeszcze stare nie zagojone.. po kolacji będziesz mogła się umyć.. tylko nie wiem czy dasz rade sama...
-Ja jej pomogę -odezwała się Izzy
-Dam radę sama -odpowiedziała ruda
-Clary nie przesadzaj
-No ale wracając do tematu po tym jak się już ogarniesz zmienię ci opatrunki a teraz pomóżmy Maryse i siadajmy do jedzenia -czarownik klasnął w dłonie

Wszyscy zajadali się ze smakiem, rozmawiali i śmiali się. Wszystkim potrzebna była ta sielanka, wspólny posiłek, żarty i zabawa.
-A Clary się we mnie zakochała -krzyknął Jace
-W twoich snach -zaśmiała się dziewczyna i rzuciła w niego niedojedzonymi ziemniakami. Na chłopaka nieszczęście zorientował się w nie wczas i jedzenie rozpadło się na jego twarzy. Wszyscy wybuchli śmiechem
-Oooo nie... oooo nie tak to bawić się kochanie nie będziemy!!


 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wow! W miarę szybko się uwinęłam z tym rozdziałem. Miałam wenę chociaż rozdział miał wyglądać zupełnie inaczej...
I znowu w rozdziale się w sumie nic nie dzieje...
Nuda, nuda i jeszcze raz nuda...
Mam jednak nadzieję, że komuś się spodoba. Co sądzicie o tym rozdziale? I o całym opowiadaniu?Życzę miłego czytania i do następnego rozdziału!

Ps:Ten rozdział jest napisany w narracji trzecio osobowej i chciałam się zapytać co o tym sądzicie? Wolicie taką narracje czy może jednak z perspektyw?


2 komentarze:

  1. Rozdział świetny ❤ więcej Clace proosze
    A co do twojego pytania z perspektywy bohatera lepiej się czyta według mnie ale to tylko moja opinia 😘
    PS czekam na next

    OdpowiedzUsuń